I oto, za parę chwil, kolejny rok będzie już za nami.
Rok 2014 był dla mnie szczególny, chociaż rozpoczął się bardzo, bardzo pechowo (w porównaniu ze swoim poprzednikiem różnica była wręcz przerażająca) i tak właściwie już na starcie spisałam go na straty.
Wstać rano, przeżyć/przetrwać dzień i ucieczka w sen - i tak dobre 3/4 kalendarza.
Szczególność polegała na tym, że w którymś momencie coś we mnie pękło i zaczęłam być brutalnym kowalem swojego losu. Potraktowałam po swojemu te słodziutkie sentencje o życiu i byciu sobą w każdym momencie.
Znalazłam swój cel, zaczęłam zuchwale spełniać swoje marzenia i dalej dążę do nich konsekwentnie. Przestałam czekać biernie na zmiany, przyspieszyłam bo znalazłam skrót, który ginął gdzieś wcześniej w zaułkach mojej osobowości.
Widzę, że staję się tym kim zawsze chciałam być nie tracąc tego co zawsze w sobie lubiłam. Odzyskałam równowagę i moc.
I jest mi z tym bezczelnie dobrze.
Po co to wszystko piszę?
Żeby 2015 przypadkiem nie zapomniał, że będzie dobrym rokiem.
Dla wszystkich, którzy się o to postarają.
Przyjemnego Sylwestra Wszystkim!
Spędźcie go tak jak lubicie najbardziej.
Niech będzie coraz lepiej z każdym dniem!
(Bo "coraz dziwniej" będzie tutaj. Mam story board to wiem.)
Ściskam, Yayka.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz